troche mnie nie było na blogu u nas w domku za dużo sie nie zmieniło,
spowodowane jest to moim stanem błogosławionym i tym że nic nie robie jak wracam z pracy jak tylko spanko , chociaż w ten weekend w końcu przyszła ekipa budowlana (a dokładnie jeden pan) aby dokończyć to czego nie skończyli we wrześniu. więc jak widze ten bajzel to mi słabo , ale mam nadzieje że na święta wkońcu zawisną firanki lampy i inne drobne dekoracje które dodadzą domkowi duszy:)))
z mężem zastanawialiśmy sie jak sprawdzi sie nasze ogrzewanie podczas zimy i powiem wam tak że palimy w piecy raz na dwa dni bo gdy nie wygaszamy pieca to w domu nie da sie wytrzymać bo jest tak gorąco a palić i wietrzyć to troche bezsensu, więc mam nadzieje że to 6 ton węgla które kupiliśmy na ogrzanie podczas zimy nam wystarczy:))) albo mój mąż nie mam jeszcze obycia z tą naszą bestią w kotłowni , obiecuje jak już ekipa zniknie i dokończy wszystko wrzuce kilka aktulanych fotek narazie tyle:)